czwartek, 23 kwietnia 2015

,,Nadzieja jest wiarą w marzenia" - opowiadanie.

      Czy wierzycie, że marzenia się spełniają? Wierzycie, że coś  o czym do tej pory myśleliście przed snem i w większości wolnych chwil może stać się prawdą? Nie? A powinniście. Bez wiary, marzenia się nie spełnią, bo ,,wiara bywa korzeniem do wielkich marzeń". Chciałabym przedstawić Wam pewną historię, mojego największego marzenia, które spełniło się, dzięki walce, oraz wierze w marzenia.


   Nazywam się Adrianna, ale wolę, gdy mówi się do mnie Ada. Adrianna jest zbyt poważne, a ja mam dopiero 15 lat. Na poważne ,,przywoływanie" mnie przyjdzie jeszcze czas, kiedy będę starsza. W każdym razie...chodzę do drugiej klasy gimnazjum. Moja mama jest kucharką w pewnej restauracji w centrum Krakowa. Tak, mieszkam w Krakowie. Dzięki jej pracy, nawet nie możecie sobie wyobrazić, jak przepyszne mam na co dzień obiady! Tata...tata pracuje w jakiejś firmie komputerowej, ale szczerze mówiąc nigdy nie wnikałam w szczegóły jego pracy. Kocham Go, ale nie ukrywam, że takie tematy trochę mnie nudzą. Nie lubię rozmawiać o poważnych sprawach, dlatego też z reguły zdarza mi się ,,odpłynąć" na historii. Wojtek, czyli mój o 6 lat młodszy brat (dla ludzi, którzy nie przepadają za matematyką: ma 9 lat) przechodzi trudny wiek. Uzależnił się od truskawkowego soczku, który pewnego razu kupiła mu mama i teraz w domu nie może tego soku zabraknąć. Inaczej Wojtek wpada w szał i płacze w poduszkę. Na Boga, ja naprawdę nie wiem co z tym chłopakiem jest nie tak. Po za tym co chwilę coś niszczy! Dlatego na moim biurku, stoliku, ani nigdzie, gdzie młody mógłby dosięgnąć nie leży prawie nic. Wszystko jest pochowane w szafkach i szufladach. Coś jeszcze o mnie? A tak! Kocham zespół R5! Jestem ich fanką (czyli R5er) od dwóch lat, naprawdę, nigdy nie sądziłam, że można aż tak bardzo kochać ludzi, których się tak naprawdę nie zna. Moim największym na świecie marzeniem jest zobaczenie ich na żywo, pojechanie na ich koncert...po prostu usłyszenie ich głosów na żywo. 

     - Sprawdź szybko ich stronę! - Ah, tak. To Maciek. Mój najlepszy przyjaciel... w sumie od dzieciństwa. Przyjaźń damsko-męska nie istnieje? A jednak. To chyba jedyny człowiek, który ze mną wytrzymuje. Niestety jest rok starszy, więc nie chodzimy razem do klasy. Jest też ode mnie wyższy, przez co kiedy chcę Go przytulić na powitanie, muszę wspinać się na palce. I w walce na poduszki ma przewagę, a to nie jest fair. 
- Kogo? - zapytałam i odwróciłam się w jego stronę. 
- R5! - Nie, nie jest ich fanem, niestety. Ale często sprawdza ich strony i konta na różnych portalach, sama nie wiem dlaczego to robi.
- Po co? - przewróciłam oczami - Znów chcesz mnie nabrać? To nie jest zabawne...- wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę sali biologicznej, kiedy poczułam, że Maciek łapie mnie za ramię.
- Dlaczego mi nie wierzysz? Spójrz! - rozkazał, na co wyjęłam komórkę z kieszeni. Włączyłam internet i wpisałam adres strony R5, na której wyświetliły się nowe daty koncertów. Przeniosłam wzrok z komórki na uśmiechniętego Maćka, jednak po chwili znowu przeglądałam daty koncertów. 
- Nic tu nie ma. - odparłam znudzona - Los Angeles, Anglia, Polska, Niemcy... czekaj co?! - otworzyłam szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego, co przed chwilą powiedziałam. - Po...Po...Polska? - wydukałam, patrząc na Maćka. Ten tylko przytaknął i rozłożył ręce, abym Go przytuliła. Pisnęłam tak głośno, jakby mi się coś stało i rzuciłam się w jego ramiona, kątem oka zauważając,  że cały korytarz się na mnie patrzy. Kiedy się trochę uspokoiłam, Maciek ,,kazał" mi pójść na lekcje, abym się nie spóźniła. To było okropne, do końca jeszcze dwie lekcje, nie wytrzymam dłużej w szkole! Przez obie lekcje w sumie w ogóle nie byłam skupiona. To były najdłuższe dwie lekcje w moim życiu. 5...4...3...- odliczałam w głowie. Dzwonek! Na reszcie. Wyparowałam z sali jak oparzona i od razu pobiegłam do domu. 

    - Przykro mi, ale nie możesz jechać. - powtórzyła stanowczo mama.
- Co? - wykrztusiłam, dławiąc się sokiem. 
- Koncert jest w Warszawie, to bardzo daleko, nie ma Cię kto zawieść, a samej Cię nie puszczę. Po za tym...nie muszę Ci się tłumaczyć, nie jedziesz i już. 
- Ada nie jedzie, Ada nie jedzie! - powtarzał w kółko Wojtek i wytknął mi język. Przewróciłam oczami.
- Spadaj! - krzyknęłam do brata i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko twarzą w poduszki i zaczęłam płakać. Mama wiedziała, jak ważne to jest dla mnie. Taka okazja może się nie powtórzyć, a ona mi odmawia. Od dwóch lat zbierałam pieniądze. Mam na hotel, koncert i w razie potrzeby bilet na pociąg. Nie proszę jej o pieniądze, ani podwózkę - tylko o zgodę. Czy ona nie wie, ile taki koncert dla mnie znaczy? Reszta dnia minęła mi w sumie na płakaniu. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Maćka. Odebrał po trzech sygnałach:
- Przyjedziesz do mnie? - pociągnęłam nosem.
- Co? Ale jest... - przerwał na chwilę. Mogłabym przysiąc, że właśnie patrzy na zegarek. - Jest 1:00 w nocy...
- Proooszę! - przeciągnęłam słowo, a po drugiej stronie słuchawki nastała cisza. - Halo? - rzuciłam, pełna nadziei, że nie usnął. 
- Będę za 20 minut. - rzucił i rozłączył się. Odłożyłam telefon na szafkę i znów ukryłam twarz w poduszkach. Nie wiem kiedy czas tak szybko minął, ale z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w okno. To był oczywiście Maciek, on rzadko kiedy wchodził drzwiami. Leniwie zeszłam z łóżka i powlokłam się pod okno, aby mu je otworzyć. Kiedy wszedł, zamknął za sobą okno i usiadł na łóżku obok mnie.
- Co się dzieje? - zapytał, patrząc mi w oczy. Uwolniłam, do tej pory wstrzymywane łzy i wtuliłam się w niego. 
- Mama nie pozwala mi jechać! 
- A tata? - zaśmiał się. Uderzyłam Go delikatnie w ramię i upadłam znów na łóżko.
- To nie jest zabawne, wiesz, że to moje marzenie. Teraz się nie spełni, dlaczego moja mama mnie nienawidzi? - zapytałam patrząc w sufit.
- Ej! Twoja mama Cię kocha, jasne? Martwi się. Warszawa jest daleko stąd. - sprostował. 
- Masz rację, ale przecież nie będę sama... - westchnęłam. 
- Jak to? A z kim masz zamiar jechać? - zapytał. Spojrzałam na niego z cwanym uśmieszkiem. 
- O nie! - krzyknął. - Mnie do tego nie mieszaj, jasne? Ty...masz przecież inne koleżanki, które...
- Proszę, proszę, proszę! - przerwałam mu. Przewrócił oczami. 
- Dobra. - warknął. 
- Kocham Cię! - krzyknęłam i podskoczyłam na łóżku kilka razy, opadając na nie z uśmiechem. 

    W sobotę razem z Maćkiem poprosiłam rodziców do kuchni. Kiedy usiedli przy stole, ja wstałam i zaczęłam przemawiać:
- Wasza córka, czyli ja, tak dla sprostowania, ma jedno, wielkie marzenie. Mianowice: koncert R5. Marzenie to ma ogromną szansę się spełnić już 5 maja. Mam wszystko: pieniądze, Maćka, który by ze mną pojechał...brakuje tylko jednego.. Zgody mamy! - rzuciłam w jej stronę spojrzenie pełne smutku. 
- Nie pozwoliłaś jej jechać? - zwrócił się nagle tata do mamy. - Przecież ona mówi o tym zespole od dwóch lat, nie chcesz mieć spokoju? - zaśmiał się, na co mama zmierzyła Go spojrzeniem.
- Rozmawiałyśmy już o tym. Koncert jest w Warszawie, to za daleko, a Ty nie jedziesz. 
- Mamo! - westchnęłam - Nie jadę sama! Mam pieniądze, kupię bilet na koncert, bilet na pociąg i wystarczy jeszcze na hotel. Maciek pojedzie ze mną, będzie mnie pilnował, obiecuję!
- Nie. - rzuciła stanowczo.
- Możesz jechać. - uśmiechnął się tata. 
- Co? - zapytała mama, na co on wskazał mi tylko, żebym lepiej już poszła. Pociągnęłam Maćka za rękę do mojego pokoju, zabrałam laptopa i usiadłam na łóżku koło przyjaciela, zamawiając bilet. Następnie opowiedziałam mu cały plan tego dnia. 


   5 maja zbliżał się wielkimi krokami, a ja chodziłam coraz bardziej podekscytowana oraz trochę zestresowana. Wszystkie moje myśli skupiały się na tym jednym dniu, nie myślałam o niczym innym. Mama nadal była trochę zła na mnie, ale starała się tego nie pokazywać.
    4 maja. To już jutro. Cały dzień siedziałam w pokoju, słuchając wszystkich piosenek R5. 
- Czemu płaczesz? - usłyszałam głos młodszego brata i spojrzałam w tamtą stronę. 
- Idź stąd! - rzuciłam w niego poduszką, na co ten zniknął za drzwiami. Dopiero on uświadomił mi, że płaczę. Ale to ze szczęścia. Ciągle nie wierzyłam, że to wszystko jest prawdą. Bałam się, że za chwilę się obudzę i okaże się, że to wszystko tylko piękny sen. Otarłam łzę z policzka, znów wsłuchując się w słowa mojej ukochanej piosenki ,,Loud". To była pierwsza ich piosenka jaką usłyszałam, więc miałam do niej ogromny sentyment. 

Zerwałam się z łóżka, spoglądając na zegarek. 3:24. Zdałam sobie sprawę, że w uszach ciągle mam słuchawki, w których już od dawna nie leci muzyka. Kiedy zasnęłam? Jedno jest pewne - już teraz nie usnę. Powoli zgramoliłam się z łóżka i zapaliłam lampkę leżącą na biurku. Jej światło nie dawało zbyt wiele, ale zawsze coś. Podeszłam do szafy i zaczęłam zastanawiać się, co mam ubrać. W końcu zdecydowałam się na czarny top z nadrukowanym różowym logiem R5, oraz białe getry. Będąc pewna, że już nie zasnę, ubrałam się w to, co naszykowałam. Następnie jak najciszej przemknęłam się do łazienki i zabrałam z niej prostownicę, później wróciłam do pokoju. Rozczesałam blond włosy, a następnie przejeżdżałam prostownicą po kolejnych ich pasmach. I tak dopóty dopóki całe włosy nie były wyprostowane. Przeczesałam je szczotką jeszcze raz, a następnie spryskałam lakierem do włosów, aby się nie zepsuły. Później założyłam na nadgarstek gumkę do włosów na wypadek, gdybym musiała je związać. Chwyciłam za moją torebkę i spakowałam do niej: ubrania na następny dzień,  szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów i inne potrzebne mi rzeczy. Do drugiej, mniejszej torebeczki włożyłam wybrany przez siebie, mój ulubiony plakat R5 na podpisy, bilety, oraz portfel z pieniędzmi i butelkę wody. Na wszelki wypadek zabrałam też marker. Do bocznej kieszonki wrzuciłam komórkę i chusteczki. Byłam już spakowana i ubrana, więc pozostało mi tylko czekać. Koncert zaczynał się o 17:00, jednak ja chciałam tam być wcześniej. Z tego, co się dowiedziałam, pociągiem będziemy jechać ok. 4 godzin, a odjazd mamy o 6:00. Była dopiero 4:00, więc przede mną jeszcze dwie godziny odchodzenia od zmysłów. Położyłam się na łóżko z słuchawkami w uszach, wsłuchując się w muzykę i nie mogąc uwierzyć, że jeszcze dziś usłyszę to wszystko na żywo.  


  Do pokoju weszła mama i wyjęła mi z uszu słuchawki.
- Maciek już jest. - oznajmiła i uśmiechnęła się. Przełknęłam ślinę i wcisnęłam słuchawki do małej kieszonki torebki. Następnie chwyciłam torbę z ubraniami, oraz tą z biletami i wyszłam z pokoju. 
Mama wcisnęła mi i Maćkowi kanapki z serem żółtym i szynką, które oboje spakowaliśmy: ja do torby, on do plecaka. Włożyłam moje ulubione, żółte trampki i zarzuciłam na siebie Niebieską bluzę. Mama pocałowała mnie w czoło, a tata przytulił mnie. Wojtek jeszcze spał.
- Uważaj na siebie, proszę Cię. Uważaj na peronach i zadzwoń do mnie od razu jak dojedziesz, a potem po koncercie. Maciek, uważaj na nią. - rozkazała moja rodzicielka, na co oboje przytaknęliśmy. Ruszyliśmy na stację bez słowa. Ja byłam zbyt podekscytowana by mówić, a Maciek doskonale to rozumiał. Nawet nie wiem kiedy siedziałam już pociągu. Oparłam głowę o ramię Maćka i...nie wytrzymałam. Odpłynęłam jak małe dziecko. 

  Dopiero w Warszawie obudził mnie mój przyjaciel. Od razu spod stacji ruszyliśmy pod klub, w którym miał się odbyć koncert. Wcześniej jednak zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją,  że  żyję. Niestety po drodze trudno było nam ten klub znaleźć, a ludzie w ogóle nie byli pomocni. Jedni kazali minąć super market i skręcić w prawo, po czym mieliśmy być na miejscu, a drudzy - kazali wracać i iść w zupełnie inną stronę. Każda ich wskazówka okazywała się błędna, a GPS w moim telefonie szwankował, więc zakupiliśmy mapę i za jej pomocą dotarliśmy pod klub. Już z daleka rozpoznałam piosenkę ,,Pass me by" śpiewaną przez tłum fanek zebranych pod miejscem, gdzie miały się spełnić moje marzenia. Po dwóch godzinach stania w kolejce udzieliło mi się to i zaczęłam śpiewać piosenki ukochanego zespołu razem ze wszystkimi. Nawet Maciek podśpiewywał pod nosem. Nagle usłyszeliśmy głośny pisk. Razem z moim przyjacielem rozejrzeliśmy się po tłumie, a następnie ten wziął mnie ,,na barana" i moim oczom ukazał się widok, który do tej pory nie wydaje mi się prawdą. Ross, Rocky i Riker  pojawili się za szklanymi drzwiami i pomachali nam. Zapomniałam wspomnieć, że Rydel (jedna dziewczyna w zespole) Rocky, Riker i Ross Lynch to rodzeństwo, a Ellngton Ratliff to ich przyjaciel. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko to prawda. Ok godziny 16:40 zaczęto nas wpuszczać do środka. Ludzie okropnie się pchali, a ja trzymałam jak najmocniej moją torebkę. Kiedy w końcu dotarłam na salę, udało mi się przepchnąć do 4 rzędu, a zaraz za mną dołączył Maciek. Na scenie pojawił się Ryland (DJ) i zaczął puszczać różne piosenki. Były naprawdę dobre, a cała sala tańczyła i skakała w ich rytm. W pewnym momencie zgasły światła, a sala zamieniła się w jeden wielki, dziewczęcy pisk. Kiedy światła z powrotem się zapaliły, naszym oczom ukazał się cały zespół stojący na scenie. Nawet nie czułam, że po moich policzkach spłynęło już dość sporo łez. Zespół najpierw przywitał nas krzycząc,,Hi Poland!" (cześć Polska!)  a potem trochę z nami porozmawiał. Następnie rozbrzmiewały już piosenki. To wszystko było nie do opisania! Piosenki, słuchane z telefonu, a te słuchane na żywo, to dwie całkiem inne sprawy. Ja, razem z tłumem wykrzykiwałam teksty piosenek tak głośno, że powoli zaczynałam chrypnąć. Kiedy zaczęli grać ,,One Last Dance" cała sala ucichła, a następnie wyjęliśmy podświetlone telefony i unieśliśmy je, następnie powoli bujając od jednej do drugiej strony i podśpiewując z zespołem tylko refren. Ta piosenka jest dość rozczulająca, więc tym razem nie płakałam tylko ze szczęścia, ale też ze wzruszenia. 
Po wszystkim nadszedł czas na autografy. Stałam w kolejce do podłużnej ławy, przy której siedział cały zespół. Byłam dosyć daleko, a czas bardzo i się ciągnął, jednak cieszyłam się, że tak jest. Kiedy nadeszła moja kolej znieruchomiałam. Patrzyłam tępo na Ross'a, który siedział jako pierwszy.
- Idzie pani? - usłyszałam i obejrzałam się. To ochroniarz mnie poganiał. Nogami jak z waty ruszyłam do przodu. Położyłam na ławie plakat, który Ross podpisał, a następnie podał dalej, do Rydel. Spojrzałam jeszcze blondynowi w oczy i przytuliłam Go. W nerwach udało mi się wydukać tylko krótkie ,,I love you" ( kocham Cię). Następnie podeszłam do Rydel, która z moim plakatem uczyniła to, co Ross, tylko ona podała go do Ellington'a. Blondynkę również przytuliłam, a ona uśmiechnęła się do mnie. Ellington podziękował mi za przyjście i przybił piątkę. Uśmiechnęłam się do bruneta i podeszłam do Riker'a, który aktualnie podpisywał mój plakat. Kiedy skończył, podał go Rocky'emu. Przytuliłam jeszcze Riker'a, potem Rocky'ego i podziękowałam im za podpisy, drżącymi nogami wychodząc z klubu, przed którym czekał na mnie Maciek.
  Kiedy koncert się skończył płakałam zaś ze smutku. Już za nimi tęskniłam. Razem z Maćkiem poszliśmy do najbliższego hotelu i wynajęliśmy dwuosobowy pokój. Na górze w pokoju wzięłam szybki prysznic, a potem zadzwoniłam do mamy, że już jest po koncercie, a ja idę spać. Pytała mnie jak się bawiłam, ale nie byłam w stanie odpowiedzieć. 
- Ja dzisiaj nie usnę. - rzuciłam do Maćka, a ten obrócił się w moją stronę, zauważając, że siedzę na jego łóżku. 
- Spróbuj chociaż, jutro będziesz wykończona. - uśmiechnął się. Westchnęłam i powędrowałam na swoje łóżko. Myliłam się. Usnęłam tak szybko, jak zamknęłam oczy.
,,Marzenia są jak lawa. Czekają w wulkanie naszych marzeń, zrealizowane wybuchają z radością i zastygają w szczęśliwym spełnieniu." 
Teraz wiecie, że w marzenia warto wierzyć? 




* Ada nie jest osobą, która ,,odzwierciedla" mnie. Jedyne co nas łączy to miłość do R5. 
Koncert R5 odbył się w Polsce 5 lutego 2014 roku i był początkiem trasy ,,Louder Tour". Ja niestety w nim nie uczestniczyłam.
 Riker, Rocky, Rydel, Ellington, Ross  (podpisane po kolei)

sobota, 28 marca 2015

Opowiadanie

Witam tu Dorian. Opowiadanie będzie horrorem.


Rok 1980. Młode małżeństwo Katy i Parker ,wraz z ośmioletnim synem Michelem przeprowadzili się do domu , który znajdował się w środku lasu. Dom był ładny jednak ośmiolatek nie był z tego zadowolony ponieważ nie miał co robić. Najbliższy sąsiad był 3 km z tąd. Tak to jest jak się ma rodziców ekologów - pomyślał Michel. Mineło trochę czasu zanim rodzina przyzwyczajiła  się  do nowego domu. Pewnego mglistego poranka Michel poprosił rodziców czy może wyjść na dwór pokopać piłkę , oni zgodzili się. Więc Michel wyszedł na dwór i bawił się ,gdy coś przykuło jego uwagę. Nie była to sarna (którą Michel nie jedno krotnie widział) czy Jeleń. Z czystej ciekawości Michel podszedł bliżej gdzie widział to ,,coś". Ale nic tam nie było. Pewnie coś mi się zdawało przez tą mgłę - pomyślał Michel. Gdy nagle poczuł czyjeś zimne ręce i ...  nastała ciemność...


                                                               16 lat później

13 letnia Ingrid , 16 letni Filip i ośmioletnia Ashley oczekiwali przybycia ich babci Freyi z ich rodzicami Katy i Parker. Która godzina ? - zapytała Ashley . Osiemnasta pięć 1 lipca 1996 rok. - odpowiedziała Ingryd. Przeciesz dobrze wiem który mamy rok - powiedziała Ashley.  Ingrid miała coś odpowiedzieć ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja otworze -powiedział Filip. Ingrid z Ashley nadsłuchiwały czy to babcia. I miały racje do domu przyszłą babcia z rodzicami. Mama zostanie z nami na dzień niepodległości - powiedziała Katy. Rodzeństwo poszło powitać babcie Freyę  Parker wykorzystując okazje szepnął do swojej żony - Nie wiem czy to dobry pomysł.

                                                              Następnego dnia.

Cała rodzinka siedziała sobie przy kominku rozmawiając:  A jak tam u was z pracą?  - zapytała się Fraya ,Parkera i Katy . A dobrze - powiedział Parker. Ostatnio zorganizowaliśmy grupkę osób i zbieraliśmy odpady z ulic East Endu - dodała Katy. Nie wiem czy wiecie dzieci ale ja byłam nauczycielką historii. - powiedziała Freya. Wiemy babciu - odparła Ingrid. A jak tam u was finansowo ? - zapytała Freya , Kat i Parkera. A dobrze mamy założone konto oszczędnościowe - odpowiedzieli. Nie byliście tak szczęśliwi od czasów Michela - zauważyła Freya. Nastała głucha cisza którą przerwała Ashley. A kto to Michel ? - zapytała. Babcia powiedziała że już późno i wszyscy się rozeszli.

                                                            Następnego Dnia.

Ingrid wezwała Filipa i Ashley do swojego pokoju.  Chyba wiecie po co tu jesteście - powiedziała Ingrid. Tak, Musimy dowiedzieć się kim jest Michel. - powiedział Filip. Tak, Ashley spróbuj dowiedzieć się coś od rodziców, ja spróbuje wyciągnąć coś od babci. A ty Filip poszperaj coś o nim w bibliotece. - rozkazała Ingrid. Ok - powiedzieli.

                                                         Kilka godzin później

W pokoju Ingrid się działa Ashley. Po chwili pszyszła Ingrid. I jak tam ? - zapytała się Ashley.  Nic nie udało mi się od niej wyciągnąć. A co u cb? - odpowiedziała. Tak samo - powiedziała smutna Ashley. Pozostało nam czekać na Filipa - stwierdziła Ingrid. Właśnie otworzyły się drzwi i weszedł Filip. Mam coś - powiedział -  W bibliotece wyczytałem że nasi rodzice mieli syna o imieniu Michel,
mieszkali z nim w tym domu, lecz któregoś dnia poszedł zagrać w piłkę i zniknął. Trzeba o tym powiedzieć rodzicą ! - powiedziała Ingrid. Nie !!! Jutro jest 4 lipca wypytamy jeszcze babcie i spróbujemy sami odnaleźć prawdę. Chce mieć pewność że znów nas nie okłamią. - powiedziała Ashley

                                                         2 Dni później

Babcia Freya wyjechała rano . Dziecią nie udało się nic z babci wyciągnąć. I co teraz ? - zapytał Filip. Nie mam pojęcia chyba trzeba powiedzieć wszystko rodzicą - odparła Ashley. Nie !!! sprawdzimy miejsce zbrodni - powiedziała Ingrid. Czyli co ? - zapytała Ashley. Las - odparła Ingrid.
Rodzeństwo wyszli więc do ciemnego , mrocznego lasu.

                                                         Godzinę później

Zaczynam myśleć że to zły pomysł , do tej pory nic nie znaleźliśmy - powiedział Filip. Rodzeństwo szli dalej. Ashley zatrzymała się i zobaczyła wysoka postać ubraną w garnitur z krawatem. Postać miała nienaturalnie wysokie kończyny i wydawało się że w ogóle nie miała twarzy.

                                                        W tym samym czasie.

Widziałeś Ashley ? - zapytała się Ingryd. Nie- odparł Filip. Nagle usłyszeli krzyk. Ashley!!! - krzyknęli. I pobieli w stronę krzyku. Ashley !!! - krzyczeli. Nagle Filip zauważył jakąś kartkę przybitą do drzewa. Na tej kartce narysowane były drzewa i jakaś postać pomiędzy drzewami. Był też napis ,,Slender" . Popatrz - powiedział Filip. I co teraz ? Nie powiemy chyba rodzicą żę zgubiliśmy Ashley !!! O ile ją zgubiliśmy...- powiedziała Ingrid. Poszukaj tu jeszcze Ashley ja pójde do biblioteki i dowiem się co to znaczy ,,Slender" - rozkazał Filip. Ok - powiedziała Ingrid. Więc rozdzieli się.
           
                                                     2 godziny później

Ingrid nadal szukała Ashley. Gdy spojrzała w dół zobaczyła bransoletkę Ashley. Ingrid usiadła przy drzewie i zaczęła opłakiwać młodszą siostrę. W tym samym czasie Filip  był już w bibliotece nie znalazł nic o ,,Slender". Za to znalazł artykuł o dziwnych zaginięciach dzieci. Przeczytał go. I dowiedział się z tego ze zanim dzieci zniknęły widzieli wysoką postać bez twarzy. Nagle poczuł czyjeś zimne dłonie i ... nastała ciemność.... . Godzinę później Ingrid postanowiła wrócić do domu ponieważ zaczęło się zciemniąć.

                                                     30 minut później

Ingrid weszła do domu. Gdzie byłaś i gdzie jest Ashley i Filip.- zapytała Katy. Ingrid im wszystko wyjaśniłą. Że co ? Myślałem że jesteś cie bardziej odpowiedzialni - powiedział Parker. I co teraz ? -powiedziała Katy. Na policję nie możemy zadzwonić musi minąć 24 h . Musimy pojechać autem i znaleźć Ashley.  I pojechali a Ingrid została sama.

                                                        15 minut później

Katy i Parker jechali samochodem , ale ani śladu Ashley. Właśnie rozmawiałam z Ingrid. Filip i Ashley jeszcze nie wrócili. - powiedziała Katy. A czego się ... - Niezdążył dokończyć , bo Katy coś zauważyła. Katy zauważyłą jakąś postać na środku drogi. Uważaj !!! - krzyknełą Katy. Parker ostro zkrecił w prawo. Uderzyli w drzewo i ... nastała ciemność....

                                                            Rok później

Ingrid zamieszkała w mieście u babci Frey. Ashley i Filipa nie odnaleziono. To samo z rodzicami po których został tylko rozbity samochód. Ingrid rozmawiała przez internet z poznaną tam przyjaciółką Prue przez video chat. Rozmawiały do wieczora gdy nagle Prue powiedziała - Kto stoi za tobą ?
Ingrid niezdąrzyła się odwrócić. Bo poczuła czyjeś zimne ręce i .... nastała ciemność.


Slender Man - postać fikcyjna. Wymyślona przez niejakiego Victor Surge.


A tu jego zdjęcie z jakąś dziewczynką.

środa, 25 lutego 2015

Wywiad z Henrykiem Sienkiewiczem

Dziś zamierzam przeprowadzić wywiad z Henrykiem Sienkiewiczem, słynnym pisarzem urodzonym 5.05.1846 roku w Woli Okrzejskiej. Napisał fantastyczne dzieła, w końcu przetłumaczono je na około 40 języków.
Reporter: Witam Pana serdecznie.
Henryk Sienkiewicz: Dzień dobry.
Reporter: Jak już wspominałem, jest Pan dziennikarzem.
Henryk Sienkiewicz: Tak, to prawda. Piszę i publikuję swe dzieła w wielu gazetach, m.in. „Przeglądzie Tygodniowym”, „Gazecie Polskiej”, „Niwie” oraz w „Słowie”.
Reporter: A co z pańskim dzieciństwem, nauką?
Henryk Sienkiewicz: Urodziłem się, jak już Pan wspominał, w Woli Okrzejskiej, ale naukę rozpocząłem w Gimnazjum Realnym w Warszawie mając 12 lat. Ale po czterech latach przeniosłem się do II Gimnazjum, a stamtąd, po dwóch latach nauki, do IV Gimnazjum. Następnie, po zdaniu egzaminu dojrzałości, zapisałem się na studia lekarskie, z których przepisałem się na wydział historyczno-prawniczy. Niestety, studiów nie ukończyłem.
Reporter: Ale nie wpłynęło to zbytnio na Pana karierę pisarza? W końcu wydawał Pan swoje dzieła na ramach gazet.
Henryk Sienkiewicz: Tak, ukazywały się moje prace, ale ja dokształcałem się oraz dużo czytałem literatury polskiej, aby osiągnąć sukces.
Reporter: No dobrze, czy rozpaczał Pan po śmierci swojej pierwszej żony?
Henryk Sienkiewicz: Tak, byłem wtedy załamany, ale nadal pisałem. Ukończyłem „Potop” i wiele innych dzieł. Ponadto, odbyłem wiele podróży.
Reporter: A pro po podróży, co spowodowało tak wiele wyjazdów?
Henryk Sienkiewicz: Moje częste wycieczki powodowane były przez wiele czynników. Wiązało się to z moją pracą, czyli pisaniem książek i listów, musiałem wyjeżdżać na kuracje, ale nie zawsze było mi łatwo. Gdy przebywałem w Zanzibarze, chorowałem na febrę, ale na szczęście wyleczyłem się z niej w Bagamojo.
Reporter: Czy tęsknił Pan za ojczyzną?
Henryk Sienkiewicz: Oczywiście, że tak, ale miałem, jak już mówiłem, wiele pracy: korespondencja z Ameryki i Afryki, prezesowanie Generalnego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce oraz wiele innych.
Reporter: A co z pańskimi powieściami? Która się Panu najbardziej podoba?
Henryk Sienkiewicz: Trudno to określić, gdyż w każdą z nich włożyłem wiele wysiłku, pracowałem od rana do nocy. Ale za najwspanialsze uznaję: „Quo vadis”, „Trylogię” oraz „Krzyżaków”. 
Reporter: Wróćmy jeszcze do Pana życia osobistego. Czy zna Pan powody zerwania zaręczyn z Marią Kellerówną?
Henryk Sienkiewicz: Niestety, nie znam, ale bardzo chciałbym się tego dowiedzieć. 
Reporter: A co Pan sądzi o obecnej sytuacji naszego kraju?
Henryk Sienkiewicz: Sytuacja Polski nie jest najlepsza, chociaż trochę się poprawiło. Mam nadzieję, że Polska odzyska niepodległość. Jest to bardzo ważne dla nas wszystkich, musimy pokazać, że jesteśmy Polakami, że potrafimy walczyć o niepodległość naszego kraju.
Reporter:Dziękuję za poświęcenie mi czasu, do widzenia.
Henryk Sienkiewicz: Do widzenia.

Wywiad przeprowadził Mateusz Kuliś

wtorek, 20 stycznia 2015

Subkultury - na czym polegają? K-pop i Metalowcy.

Mano Cornuta

Subkultura to po prostu grupa osób, zachowujących się według własnych zasad, często jednak kontrowersyjnych, dla reszty społeczeństwa.
Dziś omówię dwie subkultury: K-pop oraz Metalowców.
Zacznijmy jednak od tych drugich.
Metalowcy, to subkultura powstała na początku lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Złącza ona ludzi słuchających muzyki heavymetalowej.
Subkultura ta jest raczej pozytywnie nastawiona do ludzi i innych subkultur.
Nie opiera się ona na żadnej konkretnej ideologii. Po prostu dążą jedynie do tkzw. niezależności osobistej. Dla Metalowców najważniejsza jest ich muzyka. To właśnie ona liczy się najbardziej.
W ich środowisku nie ma żadnych podziałów i wszyscy są sobie równi. No, może po za jednym. Istnieje jeden podział - dotyczy on zrzeszenia się wokół poszczególnych zespołów.
W tekstach piosenek najczęściej pojawia się okultyzm oraz pochwalanie zła. Dlatego też dla bardzo wielu ludzi metalowiec = satanista (ale pamiętajcie, aby łamać stereotypy ;)).

Styl Metalowców.
Rozpoznawczy dla tej subkultury kolor to kolor czarny.
Najczęściej noszą oni skórzane lub jeansowe spodnie oraz ramoneski, czyli po prostu skórzane kurtki.
Na czapkach, kurtkach, czy plecakach często pojawiają się przyszywki z logami ulubionych zespołów. Często pojawiają się również koszulki z takimi właśnie logami.
Znakiem rozpoznawczym, najczęściej używanym na koncertach, jest dla metalowców znak Mano cornuta - gest wyciągniętej dłoni tworzący z palców rogi.
Muzyka
Muzyka metalowa posiada kilka odmian. A to m.in:
death metal, thrash metal, black metal, gothic metal.
Black Sabbath założony w 1968 roku to ,,niekwestionowany król muzyki heavymetalowej".
Większość publiczności poznała ten gatunek muzyczny dzięki amerykańskiemu zespołowi: Metallica, której teksty są łagodne, szczególnie zauważyć to można w późniejszej ich działalności.
Metal cieszy się dużą popularnością w samej Polsce, a świętem fanów tego gatunku muzycznego jest organizowana corocznie od 1986 roku ,,Metalmania", na której zobaczyć można zespoły z całego świata.


K-pop.
K-pop to gatunek muzyczny, który powstał w Korei Południowej. Posiada elementy muzyki dance, electropopu, hip-hopu i współczesnego rhythm and bluesa.
K-pop to jednak nie tylko muzyka, gdyż stał się on subkulturą, która jest popularna wśród młodzieży całego świata. Dzięki internetowi, k-pop zyskał dosyć dużą publiczność. Członkowie tej subkultury określają się mianem kpoperów lub kpoperek. W Ameryce jest także określenie ,,Koreaboo", jednak w krajach europejskich uważane jest za obraźliwe.
Oto mini wywiad, który ,,przeprowadziłam" z moją koleżanką, właśnie należącą do tej subkultury.
J: No więc może na początek powiesz co to za subkultura?
Kol: Ta subkultura nazywa się k-pop, jest to też nazwa rodzaju muzyki, którą zwykle kpopowcy słuchają. Nazwa ta oznacza po prostu Koreańską Muzykę Popularną, łączy ona w sobie kilka gatunków, najczęstszymi z nich są to: hip-hop, muzyka elektroniczna, rock, R&B... jest jeszcze kilka, ale to takie najczęstsze prezentowane przez zespoły czy wykonawców.
J: a co Cię ,,skłoniło" żeby... ,,dołączyć" do tej subkultury? Po prostu pasja do muzyki, czy jeszcze coś innego?
Kol: Cóż... moja przygoda z tą subkulturą zaczęła się w dość no... dla mnie do tej pory dziwny sposób.
Mam przyjaciółkę, która należy do tej subkultury już od ładnych 4 lat. Pewnego czasu po prostu jak wyszłyśmy na spacer to ona pokazała mi parę filmików, które jeden zespół nagrał dla swoich fanów. Ja kilka dni później weszłam na jej tablicę na facebook'u i tak widzę jedną piosenkę zespołu, myślę sobie "a przesłucham sobie... zobaczę za co ona ich tak lubi"... 4 minuty później szukałam innych ich piosenek, gdyż bardzo spodobała mi się muzyka, układy do tego, ogólnie tekst piosenek, których znalazłam tłumaczenie. Tak więc w sumie zostałam kpoperką zupełnie przez przypadek i moją ciekawość.
J: Czy można to porównać do po prostu fandomu*? Czy jednak się różni? A jeśli tak to jakie są między subkulturą a fandomem różnice?
Kol: Cóż... nie można tego porównywać do fandomu... zacznijmy od tego, że cała subkultura k-pop nie opiera się na tylko tym... są oczywiście inne podziały na fandomy np. taki boysband BTS ma swój fandom o nazwie A.R.M.Y's. Jako, że ja rozumiem pojęcie "fandom" pod nazwą, że skupia się to wszystko na jednym zespole/wykonawcy, subkultura moim zdaniem to jest coś co łączy fanów różnych artystów z tego gatunku i nie każdy musi słuchać tylko jednego, aby należeć do takiej subkultury. To jest myślę najistotniejsza różnica.
J: Rozumiem. Dziękuję Ci bardzo za udzielenie odpowiedzi. Jeśli chcesz jeszcze sama coś dopowiedzieć, to oczywiście ja chętnie posłucham.
Kol: W sumie nie wiem co mogłabym jeszcze dodać... może żeby ludzie nie oceniali czegoś, z czym w życiu tak naprawdę się nie spotkali.







Fandom - nazwa fanów jakiejś konkretnej sławnej osoby lub zespołu.


Kamila Zajączkowska.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Subkultura : Emo

Subkultura Emo to jedna z najmłodszych subkultur młodzieżowych i najbardziej rozwijającą się obecnie w świecie młodych ludzi . Termin Emo pojawił się już w latach osiemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych i było. używany do określenia jednego z rodzajów punka. Obecny kształt to zjawisko zyskało na początku XXI wieku. Emo można podciągnąć pod kontrkulturę, ponieważ ich pojawienie się było swoistym sprzeciwem przeciw materialistycznemu i wulgarnemu stylowi życia amerykańskich raperów. Według Emo ich kultura to nie styl bycia a raczej stan ducha

Prawdziwy Emo to osoba dość depresyjna introwertyczna, zamknięta w sobie, uważająca że nikt na świecie nie jest w stanie zrozumieć jego bólu egzystencjalnego- oprócz oczywiście innych Emo. Całymi dniami rozmyślają oni o śmierci samobójstwie, piszą wiersze i spędzają wolny czas ze sobą, przytulając się i tworząc krótkotrwałe związki między sobą. Czasami dla rozładowania złych emocji robią sobie na ciele sznyty żyletkami. Nie ukrywają swojej orientacji seksualnej, a biseksualizm  i homoseksualizm wśród nich nikogo już nie dziwi.Ze względu na to, że Emo zostają głównie ludzie z dobrze sytuowanych rodzin w okół nich rozwinął się ogromny przemysł odzieżowy i gadżeciarski.

W stylu Emo możemy dopatrzeć się zapożyczeń z kilku innych subkultur. Noszą się podobnie do punków i gothów. Charakterystyczne są długie skośne grzywki zasłaniające twarz, potargane włosy przeważnie przefarbowane na czarno, blady makijaż, w którym mocno podkreślone są oczy. Spodnie rurki, stare trampki i koszulki z ukochanym zespołami.Ulubiony kolor to oczywiście czarny, ale także fiolet i czerwień i róż. W tych koniecznie trzeba też mieć pomalowane paznokcie. Mimo że ich wygląd jest dość mroczny nie stronią od ubrań na których widnieje słodki kotek czy miś. Moda Emo jest modą unisex, zarówno dziewczyny jak i chłopacy naszą się identycznie. Zważając, że ta subkultura zrzesza ludzi kilkunastoletnich czasami trudno się zorientować czy mamy do czynienia z młodą kobietą czy mężczyzną.

Najczęściej słuchającymi przez nich zespołami gatunku Emo są Black Veil Brides i AC/DC. Ale najbardziej znanym wykonawcą nawet dla laików tego gatunku muzycznego jest niemiecka grupa Tokio Hotel.

Wywiad; Sandra Kamila Berkowicz (Emo)...Dorian K (Przeprowadzający wywiad  )
Pytanie.1. :
D; -Od jak dawna masz taki styl ?
Emo; - Od 3 lat.
Pytanie.2. :
D; - Czemu akurat taki styl ?
Emo; - Po prostu podoba mi się taki styl , przedstawia mój charakter.
Pytanie 3. :
D; -Jakie są minusy bycia Emo ?
Emo ; - Jesteśmy obrażani przez innych i nie traktują nas poważnie , ale się tym nie przejmujemy.
Pytanie 4. :
D; - Jakie są zalety bycia Emo ?
Emo; - Poznawanie moich znajomych z tej samej subkultury.
Pytanie 5. :
D; - Czy Emo się tnie ?
Emo ; - Nie wszyscy Emo'si się tną. Tnie się wiele osób , które mają słabszą psychikę.
Pytanie 6. :
D; -Jest więcej Emo pełnoletnich czy niepełnoletnich.
Emo ; -Więcej jest osób niepełnoletnich.
Pytanie 7. :
D; - Jakiej muzyki słuchasz ?
Emo; - Ja najczęściej słucham metalu.
Pytanie 8. :
D; - Wiadomo że macie zloty czy dochodzi na nich do bójek pomiędzy wami , lub innymi subkulturami.
Emo; - Czasami tak
Pytanie 9. :
D; - ulubiony kolor Emo?
Emo; - Przeważnie czarny , czerwony , niebieski.
Pytanie 10. :
D: - Jakie buty przeważnie noszą Emo.
Emo; - Glany.
Pytanie 11. :
D; - Czy Emo lubią zwierzęta ?
Emo; - Owszem najczęściej lubią koty i szczury.
Pytanie 12. :
D; - Jaką nosicie fryzurę.
Emo; - Najczęściej grzywka zasłania oczy.
Pytanie 13. :
D; - Jak często organizujecie zloty.
Emo; -1 lub 2 razy w miesiącu.
Pytanie 14. :
D; -Jakie lubicie jedzenie.
Emo; - Kuchnie Japońską
Pytanie 15. :
D; - Co zazwyczaj lubicie oglądać ?
Emo; - Anime, Manga , Pora na przygodę .
Pytanie 16. :
D; - Jakie dodatki zazwyczaj lubicie nosić do ciuchów.
Emo ; - Kolorowe soczewki , kolczyki , bransoletki z kolcami , łańcuchy i  Bandamy.

                                                          Zloty Subkultur

Zloty to dobra okazja by poznać nowych znajomych , ale trzeba uważać by ni wpaść w złe towarzystwo. Organizator/ka zabrania się ciąć i palić różne świństwa. Ogólnie zloty są fajne dochodzi tam do bójek ale jest ok.
Pozdrawiam Dorian.LOL PL

sobota, 17 stycznia 2015

Subkultura: Dresiarze

Dresiarze są zjawiskiem czysto polskim, ich pojawienie się przypisywane jest przemianom społeczno-ekonomicznym lat dziewięćdziesiątych. Obecnie dresiarzy zastępują inne subkultury. Ich „środowiskiem naturalnym” są małe miasteczka bądź najbiedniejsze dzielnice wielkich miast. Niektórzy łączą dresiarzy z blokersami.

Jest to subkultura pozbawiona jakiejkolwiek ideologii. Celem nadrzędnym dresiarza są pieniądze. Najlepiej zdobyte szybko i bez wysiłku, dlatego też dokonują kradzieży i napadów rabunkowych. Zdobyte w ten sposób środki przeznaczają na zabawę, alkohol i papierosy. Zazwyczaj są słabo wykształceni a w związku z tym bezrobotni, więc całe dnie spędzają z kolegami przed blokami pijąc i uprzykrzając życie sąsiadom, albo „pakują” na siłowni. Nie szanują nikogo, nie szanują żadnych zasad a do tego są bardzo wulgarni, ich wrogiem jest każdy człowiek wyglądający inaczej niż oni.

Cechą charakterystyczną dresiarza jest oczywiście jego ubiór. Jest to markowa odzież sportowa przyozdobiona często grubym łańcuchem zawieszanym na szyi i nadgarstku. Do tego białe adidasy, a latem klapki. Włosy koniecznie krótko ostrzyżone, czasami tlenione i nażelowane. Ich ulubioną marką samochodów jest BMW koniecznie w czarnym kolorze z przyciemnionymi szybami, z którego wydobywa się głośna muzyka z podkręconymi basami.

W początkowej fazie ulubioną muzyką dresiarzy było disco-polo, z czasem swoje fascynacje muzyczne zwrócili muzyce techno.

Mateusz Kuliś

środa, 7 stycznia 2015

Łam stereotypy!


W dzisiejszych czasach ciągle spotykamy się ze stereotypami. Na każdym kroku słyszymy ocenianie po pozorach np. ,,ej zobacz, ta dziewczyna jest ubrana na czarno, pewnie ma depresję".
Pytam tylko, czy to ma jakikolwiek sens? Stereotypy rządzą już wszelką opinią.
Nie rozumiem dlaczego. Dlaczego to jak się ubieramy, jakiej muzyki słuchamy, jak się uczymy ma być jednoznaczne z tym, jacy jesteśmy? Przecież każdy z nas jest inny i na pewno nikt nie chce być powierzchownie i błędnie ocenianym, ze względu na to, jaki ma styl.
Stereotypy krzywdzą ludzi. Przyznam, że sama niejeden raz nie byłam pewna, czy mogę wyjść tak ubrana, bo bałam się, że ludzie znów zaczną stereotypować, jaka to nie jestem. W końcu jednak przestałam się tym przejmować, bo zdałam sobie sprawę, że przecież Ci, którzy zechcieli mnie poznać, wiedzą jaka jestem i mogą mnie lubić lub nie, ale jeśli oceniać ma mnie osoba, której nie znam nawet imienia, po tym, jak się dziś ubrałam? Czy to nie jest chore?
Ciągle oceniamy po pozorach, nie myśląc logicznie. Przecież aby kogoś ocenić trzeba Go najpierw poznać, czyż nie? Nasza psychika osądza na podstawie tego, co widzimy.
Nieraz jednak takie stereotypy bywają bardzo dotkliwe i mogą zmienić człowieka.

Jednak jak radzić sobie ze stereotypami? Nie przejmować się? Łatwo jest mówić. Nie da się nie przejmować. Kiedy usłyszymy, że podobno jesteśmy ,,głupie i dziecinne", bo jesteśmy blondynkami, albo że jesteśmy ,,satanistami", bo słuchamy metalu na pewno się tym przejmiemy. Nie zawsze będziemy przejmować się w tym nieskończoność i płakać po nocach, ale na pewno gdzieś w środku nas to dotknie. Po niektórych może to od razu jak to się mówi ,,spłynąć", zaraz jak to przemyśli, a w innych będzie to siedziało bardzo długo.
Nie da się nie przejmować, ale jednym z rozwiązań jest po prostu nie wierzyć w to. Znam niejedną blondynkę, która jest inteligentna i dojrzała i niejednego fana metalu, który po prostu lubi taki styl muzyki. Jednak czy inteligenta blondynka uwierzy, że jest głupia, bo mówi tak jakiś kawał? Nie, bo zna swoją wartość! Wy również musicie znać swoją i wierzyć, że to co mówią o nas ludzie nie zawsze jest prawdą.
Ludzie lubią sobie poplotkować i niestety jest to przykre i niesprawiedliwe, jednak prawdziwe. I tego niestety nie unikniemy. Wyjściem jest po prostu nie wierzyć w to i pokazać ludziom jak bardzo się mylą oceniając nas.
Łamcie stereotypy!








Kamila Zajączkowska.